Mieliście kiedyś problem w brakiem
weny? Mnie się to ostatnio zdarza. Czuję się jakbym stał na balkonie, odpalał
papierosa zapałką, na którą celnie pluje złośliwy sąsiad z góry. Już, już czuję
się jak Gregory House, kamera robi zbliżenie na moje oczy, w których zagościła
iskierka geniuszu- bęc, sąsiad znowu trafił a ja z obrzydzeniem wycieram reszki
jego plwociny z ręki. I tak w kółko. Gdybym miał poruszyć kwestię z mojego
życia, czytalibyście męskie wycie do księżyc. W jego skład standardowo
wchodziło by, że kobiety to złe istoty, ludzie to cholerni zdrajcy a ja
ostatnio prawie rzuciłem się z nożem na autobusowe DJki. Nic nowego. Jednak tak
jak to bywa, temat niespodziewanie wyłonił się jak noworodek z…no wiecie.
Za
jakąś godzinkę o 3:30 wyruszam z domu, z torbą mieszczącą wszystkie skarby Fort
Knox na rzut kwatermistrzowski. Taki dobry uczynek raz do roku- razem z ekipą
kumpli i komendantem Hufca Ziemi Raciborskiej jedziemy rozkładać obóz dla paru
setek dzieciaków, które przyjadą tam na 2-3 tygodniowy odpoczynek nad morzem. Wspominam
moją poprzednią drogę na obóz. Trwała <fanfary> 21h. Rozumiecie? 22
cholerne godziny, ¾ drogi na stojąco, ¼ drogi przysypiając z kumplami w kiblu. Po
wyjściu z pociągu w Ustroniu Morskim byłem tak zmięty, zniszczony, że żadna z
ostatnich imprez nie miała tyle alkoholu by mnie urządzić jak PKP. Kontrolerzy?
Nie kpijcie, nie pojawili się w pociągu ani razu, wiedzieli, że za warunki w
jakich każą jechać ludziom są porównywalne do hitlerowskich transportów. Ścisk
jak cholera, człowiek koło człowieka, nawet podrapać się nie można było bez
uprzedniego poinformowania o tym połowy wagonu, wybiciu komuś ostatniego
prawdziwego zęba i wzięcia pod uwagę paraboli lotu ręki do swędzącego miejsca. Ta
ostatnia jest o tyle ważna, że przypadkiem można było podrapać nie to ciało co
trzeba, niekoniecznie w miejscu, w którym mnie swędziało. Tym razem, kupiliśmy z
chłopakami miejscówki. Ciekawe czy będzie lepiej? Hahahaha. Tak ja też w to nie
wierzę, po naszych kolejach można spodziewać się co najwyżej nie spadającej
deski w WC. Hahahah. Znowu żart, tego też nie można wymagać.
Szlag mnie trafia za każdym razem kiedy jestem zmuszony
kupić bilet w kasie. Podchodzisz do kobiety, mówisz gdzie chcesz jechać, gdzie
masz przesiadkę, jaką linią i przewozem jedziesz by usłyszeć, że „nie znalazła
takiego w systemie” i może wybrać nam inną. Przecież dopiero co siedziałem
przed komputerem, z rozkładem online PKP i widziałem jak w mordę strzelił, że
jest. Po co paniom te komputery? Zdaje się, że do tego samego doczego służą one
w Urzędzie Wojewódzkim przy ul. Jagiellońskiej, gdzie przechodząc przez
korytarze i pokoje wielkości hangarów dla DreamLinerów na co 2 komputerze widać
facebook.pl, demotywatory, komixxy itp. Kiedy już w końcu wytłumaczysz pani, że
taki przejazd jest, jej komputer nagle stwierdzi, że chyba faktycznie coś
pochrzanił- dostajesz bilet. Idziesz na peron, jesteś już prawie szczęśliwy bo
za chwilę siądziesz w przedziale i będziesz mógł odpalić papierosa w przedziale
dla palących. Zaraz, moment. GDZIE JEST PRZEDZIAŁ DLA PALĄCYCH!? Cholerna UE!
Teraz trzeba tolerować i uznawać wydziwianie nie-palaczy na każdym kroku. Przecież
oni też powinni tolerować mój nałóg czyż nie? Ja toleruję nie palenie- oni
niech tolerują palenie. Zawsze miałem zasady- nie palić przy dzieciach w
pomieszczeniu, przy chorych, na przystanku pod wiatą i na przejściu dla
pieszych. AntyPalacze zachłannie chcą więcej. W knajpach muszą być oddzielne
sale, jeśli ich nie ma- sru na dwór. Jeśli jest zima- oduczysz się palić nim
zamrożona cielęcina, którą nazywasz ręką, bo nim znajdziesz nią zapalniczkę,
papierosa- wyzioniesz ducha, który w drodze do stwórcy straci z zimna obie nogi
(w przypadku aniołów panów- 3). Za niedługo będziemy mieć tak jak to jest na
Ukrainie. Jak zrelacjonowała mi Dzwina z Lwowa, u nich panuje całkowity zakaz
palenia „na zewnątrz”. Nie, nie wyjdziesz na dwór i nie zapalisz. Jeśli
cholernie Cię podszczypuje rak- musisz iść do swojego domu lub błagać by ktoś
użyczył swojego jako palarni. Prawdopodobieństwo, że wróciłbym z Ukrainy jest
nikłe, bo dostałbym tyle mandatów za palenie na ulicy, że miliony chrywien
spłacałbym Ukraińskiemu rządowi do końca życia.
Pomijając
te niedogodności znowu mam nadzieję, że jednak będzie gdzie usiąść, że jakiś
napruty Koranem arab nie zechce zająć mojej miejscówki podrzucając radośnie detonator, no i że kibel mnie nie zabije lub nie wessie
na tory.
A jak już o
WCtach, kiblach i miejscach publicznych mowa- 4 maja na Spotter CINIBy wpłynął
post. W nim, pewien młody, pełen godności, powagi i kultury młody mężczyzna
napisał, jak to w kabinie pracy indywidualnej pewna para radośnie uprawiała
seks oralny (Spotter CINIBA, post 4 maja-klik).
Napisał tak:
„[…]Pomimo, że jestem facetem to myślałem, że się szczerze
porzygam. Ludzie kurwa zero szacunku do siebie i do nikogo. Pozdrawiam tą
smutną parę, może lubicie adrenalinę ale myślę że kibel byłby również emocjonujący
a mniej obleśny."
W związku z tym, że jest 3:15
a ja zaraz jadę na pociąg, nie będę tłumaczył, jak bardzo cnotliwie i dziewiczo
śpiewasz. Wiem jedno- nie jesteś facetem, jeśli choć raz nie marzyłeś o seksie
w miejscu publicznym z gorącą laską z wydziału biologii (tamtejsze dziewczyny
ostatnio poprawiał mi w guga humor namiętnymi pocałunkami między sobą- bawić
się potrafią). Jeśli będę miał okazję- napiszę do Was z pociągu. Tymczasem,
jeśli nie będę miał Internetu- do zobaczenia za tydzień- wyruszam czynić dobro!
Z harcerskim pozdrowieniem :
CZUWAJ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz