czwartek, 24 października 2013

Wojna płci, runda pierwsza! Part 2! "Najgłupsze teksty..."

"...zasłyszane u płci pięknej."

            Niejednokrotnie panowie pokonują logikę, robią gafy i rzucają tekstami, których wstydziłby się facet ubrany w sam płaszcz. Jednak panie śmiało stanęły w szranki i chcą panów pobić ich bronią. Oto 10 najgłupszych tekstów zasłyszanych u płci pięknej:

  1. „Oddałam mu się, ale to było niechcący” – krótko mówiąc zdradziłaś/dałaś innemu… niechcący? Sięgając do „Lejdis”- szłaś, potknęłaś się i uppss, nadziałaś się na penisa? Może na sztachetę z płotu jak u Boryny?
  2. "Aha, czyli tylko dziś Ci się podobam a tak to jestem brzydka?!” – czasami po prostu złącz dolną i górną wargę w całość, pomyśl, że chciał sprawić ci komplement i podziękuj niewdzięcznico!
  3. "Nie pomagaj mi, sama potrafię się puścić"- samce potwierdzają i nie wątpią! Pomagać? My damy tylko okazję byś mogła zrobić to samodzielnie, najlepiej z nami.
  4. „bo ty nie chcesz ze mną rozmawiać o swoich problemach więc wiem, że masz inną”- nie chcę z Tobą o czymś rozmawiać bo widocznie nie będziesz w stanie mi pomóc, nasze mózgi inaczej pracuję, oto coś co pomoże wam to zrozumieć: http://www.youtube.com/watch?v=qkstyUCyVtU
  5. „No mam taki ciemny blond, wygląda jak jasny brąz”- tajemnic spostrzegania kolorów wywlekać nie będę, wolę znać barwy podstawowe i nie zastanawiać się czy „sweterek ecree” będzie pasował do „beżowych spodni”.
Mamy często okazję słyszeć dialogi, które rzucają z nóg:
6.  -bansuj dziwko
  -przecież bansuje..
(tak, właśnie się przyznałaś, to twój coming out day)
  1. "Ja chciałam tylko, żeby zrobił mi dziecko, żebym miała kogo kochać" – lepiej by było, żeby dziecko zostało lekarzem psychiatrą, będzie miał Cię kto leczyć.
  2. "Lubisz wampiry? Tak? A lubisz pływać? Bo wiesz...mam okres." – jak widać paniom też zdarzają się epickie podrywy, tylko one idą o krok dalej i dają coś do zrozumienia…
  3. „ja nie jestem taka łatwa i na jeden raz” – nie było by to zupełnie śmieszne, gdyby pół godziny później nie widziała was połowa knajpy.
   Oraz
10. Mój zwycięzca, otrzymany od lubietowicza Jakuba Zacharzewskiego:


Kiedyś zabrałem dwie dziewczyny "na stopa" w drodze z Bierunia do Pszczyny. Miały może po 20 lat i były w doskonałych humorach. Po minucie rozmowy jasne było, że chcą się nie tylko "podwózki" ... Nagle dziewczyna, która siedziała obok mnie, patrząc mi głęboko w oczy powiedziała: "Właśnie wracam z kolonoskopii, fajny zabieg ...".

sobota, 19 października 2013

Wojna płci, runda pierwsza! "Najgłupsze teksty..."

Najgłupsze teksty facetów z jakimi spotkały się ankietowane.


            Tematy damsko-męskie zawsze były pochłaniane przez czytelnika jak wilgoć przez przełyk studenta dzień po imprezie. Poradniki, opisy i drwiny z poradników, tworzenie własnych po wyśmianiu czyichś, opisywanie co kto lubi. Jednak ja biorę się do tego z nieco innej strony, niby znanej ale rzadko spisywanej. Oto prezentuję wam 10 najbardziej głupich tekstów jakimi ośmieszyli płeć silną jej przedstawiciele!


Impreza. Wszystko biegnie w zawrotnym tempie. Czas, ilość opróżnionych butelek, pusta powierzchnia półek w lodówce- zwiększają się bezlitośnie. W takich momentach podchodzi facet i…:
1. "Twoje oczy są piękne, ale biust mówi za nie" – serio? Naprawdę ktoś to powiedział? Zakładając, że osoba, do której mówisz faktycznie ma się czym pochwalić to wiedz jedno- ona o tym wie! Niezwykłe, prawda?
2. "Może się trochę popieprzymy?" – słyszałem kiedyś o facecie, który podchodził do każdej napotkanej na imprezie dziewczyny i zadawał podobne pytanie. Efekt był taki, że 90% „ankietowanych” dawała mu w twarz. Zostaje 10% które się zgodziło. Przypuszczalnie zrobiły to dlatego, że myślały, że pod tak obitą gębą kryje się przynajmniej Saleta po walce. Dziwniejsze drogie panie, że niektóre naprawdę na to idą…
3. "Jesteś najlepszą suką na tej imprezie!" – pozwólcie, że nie skomentuję, zbyt mocno się śmieje!
4. „przyjdź nasmaruje Cię- mam taki specjalny krem na oparzenia” –Najlepszy podryw EVER!
5. "Słyszałaś jak coś huknęło? Czy to ty aniołku spadłaś z nieba? "- słyszałeś ten szum? Twoje szanse na zaliczenie tej dziewczyny właśnie poszły z dymem.
6. „jesteś kociakiem imprezy a ja vipem gangsterzy”- czytając to mam przed oczami, którąś z tych pseudo-dokumentalnych szmir. Tylko, że to stało się na serio, gość powiedział to za darmo. Szkoda, w „Dlaczego ja?” i innych za ten tekst zgarnąłby fortunę za Mickiewiczowskie rymy.
Są też sytuacje przypisane rozstaniom:
7. „Musimy to zakończyć, jesteś za wysoka i nie mogę iść z Tobą przytulony” – naprawdę myślałem, że rozstania są głównie z przyczyn niedobrania się lub tego, że ta gnida przeleciał inną. Okazuje się, że wzrost to też może być problem. Cholerka dobrze, że wzrost to nie długość!
Kwiatki bez okazyjne:
8. "jestem jak Max Kolanko - mówię jak jest"- mistrz!
9.  „okres- trudno, lubię się bawić w rzeźnika” – spokojnie można to dopisać do serii: Tylko prawdziwy pirat przepłynie morze czerwone.
9. „Idziemy do baru mlecznego na obiad, ale mam nadzieje, że masz pożyczyć na niego kasę?” – No Cash- No fun. Zapamiętaj i zapieprzaj szukać dochodu starczającego na pierogi z serem!

10. „nie mogę z tobą być, bo mam chłopaka.” – Oto tekst, który nigdy nie powinien paść! Oto mój zwycięzca!
I BONUS 11:





Jeszcze 10 lajków i będzie was setka! :D Korzystajcie ze znanych wam przycisków "Like" i "Share"!
W następnej części rundy pierwszej- najgłupsze odzywki pań. Oczywiście w między czasie pojawi się nowy felieton.

niedziela, 13 października 2013

Akty, zaświadczenia- wszystko pogrzebie koparka.



Parę dni temu udałem się na swój wydział celem nabycia zaświadczenia, które potwierdza fakt mojego studiowania. Co z tego, że mam indeks, legitymację studencką- w ubezpieczalni zakładu pracy mojej rodzicielki wymagają tego co roku. Po wkurzeniu paru osób z końca kolejki „podczepieniem się” do koleżanki z roku, rozpocząłem wegetację pod dziekanatem.
Sama sytuacja nie jest niczym nowym dla studenta. Jednak ciekawie zrobiła się, kiedy pani magister wyszła przed swój pokój i ogłosiła, że (!) koparka przecięła kable przy rektoracie UŚ uśmiercając tym USOS, ergo- nikt dziś nie otrzyma zaświadczeń. Pytanie o możliwość wypisania zaświadczenia ręcznie i podbiciu stosownym stemplem spełzło na odmowie, ponieważ dokument „musi być drukowane z USOSa”. Moje pytanie brzmi: dlaczego? Przecież nie chcę wydania zaświadczenia o niekaralności (za bagatela 50 zł za papierek), nie proszę też o podbicie wizy ani o inną rzecz, która wymagałaby zajrzenia do danych Interpolu, upewniając się, że nie podszywam się pod czyjeś dziecko celem zaznania miłości rodzicielskiej[1]
Nie potrzebne są do tego pierdoły z internetowej bazy danych. Wystarczy zajrzeć w papierowe archiwum/rejestr/ spis studentów i spojrzeć na uśmiechniętego gościa w zielonej książeczce. Jeśli uśmiech jej właściciela jest równie szczerbaty co na zdjęciu, a twarz nadal okrągła jak blacha tortowa- podbijamy.
Jeśli myślicie, że papierologia studencka powala to przeczytajcie o „akcie czynnego żalu” dla… Urzędu Skarbowego. Kiedy znajomy pokazał mi formę, ledwo uniknąłem śmierci w skutek fatalnego upadku ze stołka barowego. Taki ot papierek US życzy sobie w wypadku, kiedy zapomnimy zapłacić jakiegoś podatku lub z ową zapłatą się spóźnimy. Nie mam nic przeciwko wnioskowi, w którym opiszę, że chcę mimo spóźnienia zapłacić podatek, by uniknąć nowych doświadczeń seksualnych w celi za „okradanie państwa”. Ale żal? Co to ma być, spowiedź? Czekać tylko, aż wydadzą „Siedem głównych grzechów podatnika” i ustawią konfesjonały przy okienkach, by wyciągnąć z naszego sumienia każdy zapodziany grosik i każdą przepracowaną na czarno godzinę. Oczywiście, kiedy ty, w stroju Juranda będziesz na klęczkach szeptać do kratki między tobą a urzędasem, ten wyskoczy zaparzyć sobie kawę, zjeść kanapkę i wróci gdy skończysz, tylko po to , żeby powiedzieć, że odpuszczenie grzechów uzyskasz po wypełnieniu i złożeniu formularza 10/7/3GOD.
W tym wszystkim musiał znaleźć się ktoś oryginalny. Jeśli USOS nie padł przez koparkę, to ktoś musiał być na tyle kreatywnym by wymyślić tak śmieszną wymówkę, zarazem tak możliwą. Ktoś też musiał mieć niezły ubaw tworząc nazwę „aktu” w skarbówce.
W kwestiach wymyślania rzeczy nowych, podążania własną, określoną drogą jest teraz cholernie ciężko. Szkoda, bo jakżeby przyjemniej się szło na swój „pierwszy raz” ze US, gdyby papierek zwał się np.: 1PIT/A/ZAL. Lub, kiedy szłoby się przedłożyć przed urzędnikiem oświadczenie o rozwodzie, który nazywałby się PIT/AM/4HER. Znacznie fajniej byłoby też usłyszeć w dziekanacie, że USOS padł, ponieważ ktoś z Uniwersytetu przeciążył serwer, próbując podmienić zdjęcia młodych doktorantek na filmiki z wiodących stron pornograficznych. Nawet, jeśli to nie byłaby prawda, to przynajmniej zminimalizują możliwość ataku wściekłych studentów. Studentów, którzy stracili ubezpieczenie, bo nie dostali na czas zaświadczenia przez jakiegoś pajaca nie potrafiącego czytać planu terenu, który radośnie rozkopuje.



Polecam wam baardzo mocno przycisk "Lubię to" przy fanpage'u oraz przycisk "Udostępnij" ;)


[1] Sprawa 31-letniego Frederic’a Bourdin’a zwanego „Kameleonem” . Bourdin wielokrotnie podszywał się pod zaginione dzieci, by w ten sposób zaznać ciepła i miłości w ich rodzinnych domach.

wtorek, 8 października 2013

Ludzkie nieszczęścia? Poproszę!

      Ostatnio zastanawiałem się co budzi powszechny uśmiech u ludzi. Takie specyficzne "coś" co sprawia, że największy ponurak zaczyna się śmiać. Patrząc na momenty, które mnie bawią stwierdziłem, że ostatnio najbardziej uśmiałem się, kiedy to twarz osiedlowego dresa spotkała się z ziemią.
     Stałem sobie spokojnie z papierosem na balkonie. Z klatki obok wyszedł kapturowiec i idąc z bitem wyrżnął jak długi. Śmiałem się do rozpuku, podczas, gdy właściciel nowego imagu twarzy pomstował na drogę i na kolesia, który umierał ze śmiechu parę pięter nad nim. Idąc tym tropem zaznajomiłem się ze wszystkim co proponuje w tej kategorii YouTube. Okazuje się, iż kilkunastu uploaderów specjalizuje się w FailCompilations, które zbierają w sieci i wrzucają co tydzień. Płakałem jak młoda fretka widząc masy różnych deskorolkarzy pozbawiających się możliwości zapłodnienia kobiety, bo w skutek swojego szpanerstwa amortyzowali upadek tym ważnym miejscem między nogami. Podobnie oglądając przy barze różne dowcipy i faile w towarzystwie kompanii, ewidentnie stwierdzałem, że takie coś wprowadza nas w dobry nastrój.
      Nie wiem, czy to dlatego, że w szarej i mało zabawnej rzeczywistości jaką zamieszkujemy, pokazuje nam to, że inni mają gorzej, że ich boli a my widząc ich wykrzywione twarze możemy sobie ulżyć. Stąd też popularność takich programów jak zdjęte już "Śmiechu warte", które regularnie poprawiało humor narodowi pokazując najpaskudniejsze zakończenia wesel, łamiące się pod kimś stoły i inne wypadki. To chcemy po prostu oglądać! Choć przy ludziach mało kto to przyzna, wręcz będzie się zarzekać, że jego empatia sprawia, że ból innej istoty jest jego własnym, to w domu zaśmiewa się z rowerzystów i motocyklistów goniących swoje jednoślady po spektakularnym "wyjściu z progu". Turlamy się po ziemi słuchając stand up'ów wyśmiewających konkretne nacje, grupy społeczne. Żarty o żydach? Jasne. O księżach pedofilach? Jak najbardziej. Dowcipy stereotypowe? Mistrzostwo. Narciarz na stoku wylądował głową w zaspie i macha nartami? Świetnie, idę po nową miskę popcornu i włączam następny link.
   Niestety to co lubimy jest teraz niepoprawne, nawet słynny portal sadistic.pl został jakiś czas temu zmuszony do zaostrzenia regulaminu, ponieważ żarty, humorystyka i tematy na stronie z "czarnym humorem" kogoś tam obrażały. Przecież to miały na celu, więc czego toczyciele piany się spodziewaliście? Cytatów z GW? Może bełkotu o tym, że wszyscy na swój sposób piękny? Już wcześniej pisałem, nie, nie jesteśmy, dowodem jest autor piszący te słowa. Nie jest piękną kobieta, której grawitacja zaburza ziemską, tym bardziej kiedy zaburza ją w DzieńDobry TVN na moich oczach, w stroju, który się na niej zgubił.
    Teraz żart tygodnia, w krajach grupy GCC (Kuwejt i kraje Zatoki Perskiej) chcą na lotniskach sprawdzać "skłonności homoseksualne" wracających zza granicy obywateli. Jak podaje onet.pl jedyną jak na razie mierzalną formą badania jest pletyzmografia, która "mierzy ilość krwi w prąciu np. podczas wyświetlania filmów pornograficznych". Super, zaprowadzą kogoś do sali i będą sprawdzać czy ma wzwód? Jeśli puszczą tradycyjnego pornola żeby zobaczyć czy jest hetero to gej się skupi na facecie i tyle...Co jeśli klient będzie cierpiał na impotencję? Sprawdzą czy mu się podoba policyjna pałka? Wiecie gdzie... 
     Inną sprawą są przezabawne pomysły prezesa Kaczyńskiego, by przekonać do siebie mieszkańców stolicy z okazji próby wysiudania Hanny GW. Jarosław chce zakazać lotów nad Ursynowem i wprowadzić nowe prawa w mieście, tak żeby imprezowanie nie przeszkadzało mieszkańcom. Sorry panie Jarku ale jeśli ktoś jest na tyle głupi i wynajmuje/kupuje mieszkanie nad knajpą to teraz jest to jego problem. Dlaczego mają przez to cierpieć rządni zapłacenia akcyz za alkohol? Czemu mają mieć pretensje ludzie, którzy mieszkają tuż pod głównym tunelem powietrznym dla tajnych samolotów CIA? Przecież nasz szalenie hojny kraj daje możliwości zmieniania mieszkań jak rękawiczki, zielona wyspa czyż nie panie premierze?
     Słowem podsumowującym: jeśli lubimy oglądać wypadki i prześmiewcze filmiki z murzynami zachowującymi się jakby dopiero co ich importowano za pośrednictwem opcji wysyłkowej na eBay'u, to komu co do tego? Jeśli komuś wyjątkowo tolerancyjnemu przeszkadza to, że faceta w rurkach uważam za ordynarnego pedała to niech zacznie tolerować moje poglądy. Przecież w tolerancji o to chodzi!



Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników z akademików UŚ na Ligocie ;) Dotarły do mnie wieści o was a więc i wam poświęcę felieton boście grupą najpłodniejszą w tematy do opisywania!

wtorek, 1 października 2013

Czujesz się bezpiecznie? Szykuj testament!

Kiedyś mieliśmy selekcję naturalną pełną gębą, najdurniejszy facet w stadzie, który niedostatecznie szybko nauczył się, że do żywego bizona nie można zbyt blisko podejść był zdrapywany przez kolegów z ziemi, kobieta, która zebrała złe owoce lub weszła na teren drapieżnika też była mordowana przez teorię doboru Darwina. Życie na swój sposób było proste, żyj, zabijaj lub giń. Kiedy doszliśmy do etapu cywilizacji wszystko się zmieniło, odkrywając medycynę, rózgę i fach belferski nauczyliśmy się wymijać selekcję, leczyć słabsze organizmy, wychowywać rózgą i MENem nawet najgłupsze jednostki w stadzie. Teraz mamy tego skutki pod postacią hipsterów, gimnazjalistek, zniewieściałych chłopcząt w rurkach z głosem Alvina wiewiórki oraz posłów, oczywiście.
Odwiedzając różne zakamarki internetu, serwisy informacyjne, prawdopodobnie trafisz na kolejne newsy ostrzegające przed nadchodzącą śmiercią. Wychodzi na to, że powinniśmy bać się wszystkiego. W tym tygodniu najgroźniejsze dla życie jest  tatuowanie ciała, które grozi nam śmiercią w męczarniach z powodu nowotworu, który tylko czeka na moment przebicie skóry przez igłę. Możesz też zapić się na śmierć nie biorąc do ust grama alkoholu, wystarczy, że źle zadziała antybiotyk i gorzelnię masz w żołądku, wątrobę w torbie a jelita okręcone dookoła nogi[1]. Jeżeli nie jesteś fanem tatuażu, nic straconego, agonia Cię nie minie, gdyż zawsze możesz doświadczyć incydentu drogowego, zawału serca, udaru, AIDS, HIV, eboli, zapalenia płuc, gangreny, tsunami, powodzi, tornado, lawiny błotnej i braku wzwodu. Zajęcie miejsca w samolocie bez uprzedniego ubezpieczenia całej rodziny do siódmego pokolenia wstecz jest traktowane jak ostatnia podróż samobójcy, nie wspominając o możliwości śmiertelnego wpadnięcia pod koła wózka w jakimś dyskoncie. Potrącenia przez pijanych kierowców ciężarówek przewożących C4 i sentex to norma, z resztą tak jak możliwość oberwania kulki między oczy na środku ulicy od somalijskiego pirata drogowego.
            Aby uniknąć wszystkiego co napisałem powinno się nie wychodzić z domu lub (w myśl pracodawców) z biura i miejsc zatrudnienia by uniknąć wszystkiego co może Ci zagrozić. Powinniśmy być niczym detektyw Monk, płacić podatki i bać się, bać okrutnie. Tylko czego ja się pytam? Jedyne co napawa mnie ewidentnym strachem to zjedzenie przez drapieżnika, upieczenie się w pożarze i utopienie, każda z tych rzeczy ma bezpośrednie korzenie w czasach kiedy ogień był szczytem techniki, każda z nich jest tak mało realna w 2013 roku, że bać się nie ma czego. Bloki reklamowe zasypują nas propozycjami kupienia najnowszych tabletek na gardło, wmawiają nam, że jesienny katar może być zalążkiem raka płuc a bez suplementów diety nie jesteśmy w stanie przedłużyć gatunku, jesteśmy słabi i chorowici. Ostrzegają nas przed niezdrowym żarciem, paleniem papierosów, alkoholem, seksem, szybką jazdą samochodami, rozmawianiem przez komórkę w trakcie prowadzenia- czyli wszystkiego co sprawia, że czujemy się dobrze i szczęśliwie. Do tego dorzuca nam się poczucie winy za kupienie każdego litra paliwa i dezodorantu w skutek czego już jutro za oknem będzie pustynia a religią panującą będzie Greenpeace. Według mojej babci nawet powrót do domu po zmierzchu graniczy z zapędami autodestrukcyjnymi bo „takie czasy”, że na każdym rogu chcą Ci wbić igłę z marihuaniną, pobić, zabić, zarazić chorobą weneryczną i okraść- w dowolnej kolejności, na raz, w pakiecie. Prawda jest taka, że umieramy głównie na nerwicę, głupotę i częste chodzenie do lekarzy.
            Według raportów policji o wypadkach drogowych w Polsce, na przestrzeni minionych 4 lat (2008-2012) ich ilość zmalała o 24%, ilość zgonów w kolizjach spadła o 34% i wiecie co? Nie wydaje mi się by to była zasługo Rostowskiego lub innego polityka. Po prostu coraz mniej ludzi tak ginie bo coraz mniej ich jest- sami się zabijają przez głupotę sprawiając, że Darwin nadal rządzi, jest bezpieczniej a średnia życia homo sapiens sapiens na Ziemi cały czas wzrasta.
            Świat zmalał, warto go zwiedzić, warto nie przeżywać informacji o każdej katastrofie naturalnej w różnych dalekich regionach globu i powtarzać, że „kiedyś tego nie było” bo było, tylko nikt o tym nie wiedział lub były wartościowsze rzeczy do opisania w gazecie czy dzienniku telewizyjnym. Więcej ludzi ginie z rąk psycho-muzułmanów i Radia Maryja niż w skutek lawin. Kupujemy leki i antybiotyki na każdą okazję a potem idziemy do innego lekarza bo siada nam wątroba, żołądek i nerki- koło Macieju nabijające kapsę farmacji i dosypujące do bezdenności dziury budżetowej.
Chcesz żyć spokojniej? Zdrowiej? Zatrzymać postępujące niewieścienie i wojujący feminizm? Jedz i pij co chcesz, idź czasami na spacer, przejdź się pieszo po piwo i papierosy, przestań chodzić do lekarzy i siadaj zawsze na tyle samolotu. Nie denerwuj się, że wracając z imprezy zbierzesz od kogoś po gębie, uśmiechaj się do wszystkich to wezmą cię za idiotę albo zaproszą na kolejkę boś „swój chłop”.  Na koniec:
zrób sobie wielki tatuaż jeśli masz na to ochotę bo jedyny nowotwór jaki Cię po nim spotka to ZUS i Urząd Skarbowy.



[1] Odniesienie do ciekawej przypadłości pewnego Teksańczyka, który w skutek terapii antybiotykowej po zjedzeniu węglowodanów wpadał w stan upojenia alkoholowego. Według badań stężenie alkoholu w krwi Amerykanina sięgało 3,7 promila.


Od dziś moje felietony można znaleźć na www.felieton.pl