niedziela, 13 października 2013

Akty, zaświadczenia- wszystko pogrzebie koparka.



Parę dni temu udałem się na swój wydział celem nabycia zaświadczenia, które potwierdza fakt mojego studiowania. Co z tego, że mam indeks, legitymację studencką- w ubezpieczalni zakładu pracy mojej rodzicielki wymagają tego co roku. Po wkurzeniu paru osób z końca kolejki „podczepieniem się” do koleżanki z roku, rozpocząłem wegetację pod dziekanatem.
Sama sytuacja nie jest niczym nowym dla studenta. Jednak ciekawie zrobiła się, kiedy pani magister wyszła przed swój pokój i ogłosiła, że (!) koparka przecięła kable przy rektoracie UŚ uśmiercając tym USOS, ergo- nikt dziś nie otrzyma zaświadczeń. Pytanie o możliwość wypisania zaświadczenia ręcznie i podbiciu stosownym stemplem spełzło na odmowie, ponieważ dokument „musi być drukowane z USOSa”. Moje pytanie brzmi: dlaczego? Przecież nie chcę wydania zaświadczenia o niekaralności (za bagatela 50 zł za papierek), nie proszę też o podbicie wizy ani o inną rzecz, która wymagałaby zajrzenia do danych Interpolu, upewniając się, że nie podszywam się pod czyjeś dziecko celem zaznania miłości rodzicielskiej[1]
Nie potrzebne są do tego pierdoły z internetowej bazy danych. Wystarczy zajrzeć w papierowe archiwum/rejestr/ spis studentów i spojrzeć na uśmiechniętego gościa w zielonej książeczce. Jeśli uśmiech jej właściciela jest równie szczerbaty co na zdjęciu, a twarz nadal okrągła jak blacha tortowa- podbijamy.
Jeśli myślicie, że papierologia studencka powala to przeczytajcie o „akcie czynnego żalu” dla… Urzędu Skarbowego. Kiedy znajomy pokazał mi formę, ledwo uniknąłem śmierci w skutek fatalnego upadku ze stołka barowego. Taki ot papierek US życzy sobie w wypadku, kiedy zapomnimy zapłacić jakiegoś podatku lub z ową zapłatą się spóźnimy. Nie mam nic przeciwko wnioskowi, w którym opiszę, że chcę mimo spóźnienia zapłacić podatek, by uniknąć nowych doświadczeń seksualnych w celi za „okradanie państwa”. Ale żal? Co to ma być, spowiedź? Czekać tylko, aż wydadzą „Siedem głównych grzechów podatnika” i ustawią konfesjonały przy okienkach, by wyciągnąć z naszego sumienia każdy zapodziany grosik i każdą przepracowaną na czarno godzinę. Oczywiście, kiedy ty, w stroju Juranda będziesz na klęczkach szeptać do kratki między tobą a urzędasem, ten wyskoczy zaparzyć sobie kawę, zjeść kanapkę i wróci gdy skończysz, tylko po to , żeby powiedzieć, że odpuszczenie grzechów uzyskasz po wypełnieniu i złożeniu formularza 10/7/3GOD.
W tym wszystkim musiał znaleźć się ktoś oryginalny. Jeśli USOS nie padł przez koparkę, to ktoś musiał być na tyle kreatywnym by wymyślić tak śmieszną wymówkę, zarazem tak możliwą. Ktoś też musiał mieć niezły ubaw tworząc nazwę „aktu” w skarbówce.
W kwestiach wymyślania rzeczy nowych, podążania własną, określoną drogą jest teraz cholernie ciężko. Szkoda, bo jakżeby przyjemniej się szło na swój „pierwszy raz” ze US, gdyby papierek zwał się np.: 1PIT/A/ZAL. Lub, kiedy szłoby się przedłożyć przed urzędnikiem oświadczenie o rozwodzie, który nazywałby się PIT/AM/4HER. Znacznie fajniej byłoby też usłyszeć w dziekanacie, że USOS padł, ponieważ ktoś z Uniwersytetu przeciążył serwer, próbując podmienić zdjęcia młodych doktorantek na filmiki z wiodących stron pornograficznych. Nawet, jeśli to nie byłaby prawda, to przynajmniej zminimalizują możliwość ataku wściekłych studentów. Studentów, którzy stracili ubezpieczenie, bo nie dostali na czas zaświadczenia przez jakiegoś pajaca nie potrafiącego czytać planu terenu, który radośnie rozkopuje.



Polecam wam baardzo mocno przycisk "Lubię to" przy fanpage'u oraz przycisk "Udostępnij" ;)


[1] Sprawa 31-letniego Frederic’a Bourdin’a zwanego „Kameleonem” . Bourdin wielokrotnie podszywał się pod zaginione dzieci, by w ten sposób zaznać ciepła i miłości w ich rodzinnych domach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz