sobota, 1 czerwca 2013

Felieton, "O damskich torebkach i wszystkim co w nich jest".

Dzisiejszego poranka czyli tuż przed godziną 13:00 wypełznąłem z mojej pieczary zwanej pokojem i podążyłem w stronę, w którą zmierza każda istota ludzka po przebudzeniu.
W zwiąkzu z tym, że nie lubię marnować czasu, tuż pod lewą ręką, przy porcelance, na pralce, leży czytana przeze mnie książka. Tak, niektórzy trzymają przy sedesie National Geografic, inni krzyżówki panoramiczne, a gdy wejdzie się do mojej toalety to zastaniecie tam moją akutalną lekturę, która prawdopodobnie jest jedną z moich ulubionych pozycji. Od paru tygodni na TOP liście znajduje się mój największy autorytet, człowiek obdarzony wszystkimi cechami umysłu jakie chciałbym sam mieć. I nie, nie jest to Janusz Palikot (bo próbuje się taką wersję opchnąć), lecz autor "Świata według Clarksona". Jeremy (<--klik!)gości w moim domu codziennie. Nie mówię tu o TOP GEAR, którego jestem fanem i wiernym widzem, chodzi tu właśnie o 4 jego książki, które stoją na honorowych miejscach w moim pokoju (no i na pralce). Wybierając któryś z jego niedzielnych felietonów dla "The Sunday Times" bądź tych z "The Sun" natrafiłem na taki o damskich torebkach i z marszu postanowiłem przenieść temat na ziemię ojczystą i sprawdzić co z tego bałaganu wyjdzie.
Jak się okazało, "bałagan" to doprawdy kłamliwe stwierdzenie. Tutaj chodzi o chaos damskich torebek, ich zawartości i butów jakie nasze panie posiadają. Postanowiłem też, że osobne felietony poświęcę waszym butom (tych potraficie mieć od 20 do 60 par, niektóre kosztujące bagatela 1000zł) i torebkom (tutaj ilość waha się od 5 do 28 w cenach minimalnych od 150 zł do gazyliona $) .
Jak nie trudno się domyślić, temat prawie mnie przygniótł, lecz ostatkiem sił, doczytując coraz to nowo dopisywane rodzaje butów, o których ankietowane zapomniały wspomnieć, wziąłem się do roboty.
Tu musi nastąpić ostrzeżenie- panowie, jeśli nie jesteście fanami mocnych wrażeń oraz gigantycznych liczb, kliknijcie na esej o damskich biustach- wyjdzie wam to na zdrowie.
Tekst będzie też dłuższy niż można by przypuszczać.
Torebki!
Najczęściej spotykanymi rzeczami w podanych mi spisach były rzeczy standardowe pokroju portfeli, dokumentów, kluczyków, chusteczek (tak panowie, u pań to norma). Jednak kiedy zajrzałem do torebki mojej mamy (za jej zgodą rzecz jasna) oniemiałem bo prócz 4 (!!!) par okularów (2 pary przeciwsłoneczne, 1 para przeciwsłonecznych ale TYLKO DO AUTA i jednych korekcyjnych) znalazłem: 2 saszetki odżywki dla kwiatków i jakieś 20 dag cukru w plastikowym pudełku. Oczywiście moja mama sama nieco zdziwiona tym odkryciem i wiedząc, że właśnie jej złośliwy syn spisuje to w celach publicystycznych, krzyczała przez cały nasz 30 metrowy apartament, że "tych odżywek już w torebce nie ma, przecież je już wyciągnęła"! O cukier w takiej ilości wolałem nie pytać. Oto lista rzeczy, które można znaleźć w otchłani torebek:
-portfel
-dokumenty
-podpaska (no temu się nie dziwimy, nie każdy krwawi prawie 4 miesiące i nadal żyje)
-notatnik (te, należące do moich koleżanek-studentek niejednokrotnie ratujeą mnie w okolicach sesji)
-"coś do pisania" (w tym zakreślacze, mazaki, całe piórniki, długopisy luzem- moja mama ma ich 4 + w pełni wyposażony piórnik)
-tabletki na ból głowy (żeby wszystkim łóżkowym bólom stała się zadość, do tego wszystkie cierpicie na migreny)
-tabletki na nerki (nigdy nie wiesz kiedy Twoje zażądają nieco haju)
-plastry na odciski (bo lepiej zedrzeć stopy ale "widzieć jak ta zdzira płacze z zazdrości", oraz te standardowe plastry tamujące otwarte rany po nożach myśliwskich)
-COŚ SŁODKIEGO!!! (temu poświecę osobny akapit)
-"milion paragonów" (to pewnie za wszystkie buty, torebki i wykroczenia drogowe pt: ale ja umiem dobrze prowadzić i poprawiać rzęsy panie władzo!)
-błyszczyk (nie czarujmy się, jest ich tam kilka- ZAWSZE!)
-pomadki,szminki, "miodziki do ust", (szczerze to nigdy nie widziałem różnicy, jak dla mnie to zawsze sztyfcik z czymś kolorowym, różnicę zdarzało się wyczuwać wyłącznie w smaku- o tym inny felieton o sexie ;) )
-lusterko (to jest dosłownie w każdej)
-prawdopodobnie znajdziecie też STOPERAN
-kosmetyczkę (nie, te pomadki i lustra powyżej to nie jest zawartość kosmetyczki, jej też poświęce akapit)
-zalotkę do oczu (jak mi życie miłe, nie mam pojęcia co to jest i co sobie tym robicie)
-zestaw do pedicure (myślałem, że to tylko w domach się tym bawicie)
-balsamy i żele (?) do ciała.
-"podkład do ryja" (cytat właścicielki podkładu)
-butelkę po piwie (w końcu coś rozumiem, choć dziwię się, że zwyczajnie nie wylądowała w koszu)
-otwieracz do piwa (to akurat bardzo ważne)
-eye-linery ( może źle spisałem i chodziło o DreamLinery(klik!)?)
-jedwab do włosów (no dobra, to znam bo używam i wara od insynuacji odnośnie mojej orientacji)
-kremy do wszystkiego
-perfumy
-biżuterię
-telefony, tablety, superkomputery NASA.
Oczywiście to lista skompresowana i skrócona.
"Coś słodkiego" to cholernie ważna rzecz w każdej damskiej torebce. Jasne, ja też mam czasem ochotę w środku dnia chrupnąć coś niezdrowego i czekoladowego, ale u Was to być MUSI. Obojętnie czy są to landrynki, baton, żelki, czekolada czy "te fantastyczne chrupiące kuleczki czekoladowe z Milki". Jak się na to patrzy to można by z psychiatrycznego punktu widzenia stwierdzić, że wam wszystkim brakuje endorfiny i żeby w ogóle jakoś funkcjonować musicie sobie zwiększać ilość cukru we krwi. Jasne, że to niezbędne w trakcie "tego tygodnia" bo w innym wypadku faceci studenci i wykładowcy regularnie brali by na uczelni L4 lub zwolnienia żeby tylko nie musieć się na niej pokazywać w kolczudze.
A może wszystkie kobiety mają wrodzoną depresję? W takim wypadku przy narodzinach każdej małej dziewczynki (pod warunkiem, że nie umrze po 6h jak Fabianek z "Felietonu, którego nie planowałem") powinno się jej na stałe montować pompkę glukozowo-fruktozową, która rozwiązywałaby problem.
Ważną kwestią są też gumy do żucia, prawdopodobieństwo, że kobieta zapytana o gumę odpowie: "-Jasne, chcesz jedną?" to jakieś 60-70%. I nie wiem czy to po prostu dla świeżego oddechu czy to jakiś przytyk do panów, których tak często nimi obdarzacie.
Osobną sprawą jest kosmetyczka, wiele pań pisało mi, że ma ją w torebce, uznawało to za jedną, osobną rzecz. Jednak kiedy jedną z nich zapytałem co w niej ma to mógłbym śmiało stworzyć kolejną listę, dłuższą niż ta pierwsza.
To, że w damskiej torebce znaleźć można wszystko to teza nie trudna do udowodnienia. Problem pojawia się gdy trzeba znaleźć coś konkretnego. Kiedy wychodzę z domu z moją mamą to drzwi zawsze zamykam ja. Po prostu ciągnę za łańcuch przy spodniach (jak widać nie służy tylko ogłaszaniu tego, że nadchodzę lub fajnej prezencji), na którego końcu są klucze. Zamykam drzwi, klucze wkładam do kieszeni i zadowolony ruszam w drogę. Minionej zimy, raz było inaczej. Mianowicie, moja mama postanowiła, że sama zamknie drzwi a mnie wysłała z GPSem, mapą i kompasem na poszukiwanie auta, które trzeba było odnaleźć między dwudziestoma innymi zaspami udającymi auta sąsiadów.
Otóż, zdążyłem odnaleźć auto z drobną pomocą satelity FBI (tuż po rozmowie z agentem CIA, który poinformował mnie, że pomyliłem numery wewnętrzne agencji), poczekać aż panowie z DHLu doręczą mi zamówiony na klatce schodowej miotacz ognia, wyparować śnieg, zagrzać w aucie i podjechać nim pod klatkę (bo mama oczywiście była w szpilkach). Przez cały ten czas rodzicielka szukała kluczy, czego dowodem było to, że do auta wsiadła z inną torebką, bo skoro już wywaliła wszystko na blat to przy okazji się przepakowała do "tej co bardziej pasuje".
Koniec końców, właśnie przejrzałem listę najbardziej poszukiwanych przestępców na Śląsku(<-klik!). Kiedy w najbliższym czasie będziecie zmieniać torebkę lub wysypywać jej zawartość na blat, sprawdźcie czy któregoś z nich tam nie ma, na pewno nie umarłby z głodu dzięki słodyczom, które nosicie, nie śmierdziałoby im z ust dzięki gumom, a kontakt z rodziną utrzymywaliby dzięki waszym zagubionym telefonom, które do dziś uważałyście za skradzione.


PS: Za nagrodę za odnalezienie przestępcy możecie sobie pogratulować kilkoma parami butów ;)!

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Właśnie mój znajomy ze studiów zmiażdżył mnie za ten błąd, ale i Tobie za bystre oko- dziękuję! :)

      Usuń