niedziela, 2 czerwca 2013

Praca semestralna, Poetyka opisowa, Analiza i interpretacja wiersza Małżowina, Marcina Świetlickiego.

Tekst jedynie dla "smakoszy" oraz zainteresowanych pracami naukowymi tego typu. Zdaję sobie sprawę z tego, że teksty tak długie będą w dużym stopniu odrzucane na rzecz felietonów i esejów, których forma jest zabawniejsza, lżejsza i bardziej przyswajalna. Zapewne gdyby sytuacja była inna niż mnie zastała, powiadomiłbym was w poście jedynie o istnieniu takiej pracy, zuplowadował bym ją na jakimś znanym serwerze jak chomikuj.pl lub innym i zostawił w spokoju. Jednak jest inaczej. Wrzucam ten tekst tutaj, do pełnego odczytu bo jego powstanie jest dla mnie rzeczą wyjątkową, prywatnie to zaszczyt. Dlaczego? Otóż istnieje wiele przesłanek bym twierdził, iż jest to pierwsza praca w sieci poświęcona temu utworowi jak i jego autorowi. Przeszukałem internet dokładnie w nadziei, że skądś nadejdzie pomocna dłoń. Nie nadeszła, więc podjąłem rękawice. Oto przed wami, odważnymi i cierpliwymi ludźmi poezji:

Analiza i interpretacja wiersza Małżowina, Marcina Świetlickiego.

       Marcin Świetlicki, czyli jeden z najsłynniejszych poetów współczesnej Polski. Znany również jako wokalista alternatywnej grupy muzycznej "Świetliki", która odtwarza jego wiersze w stylu rockowym.
Świetlicki urodził się 24 grudnia 1961 roku w Lublinie. Kolejne kroki jego edukacji zmierzającej do zostanie poetą, prowadziły przez: Szkołę Podstawową im. Mikołaja Kopernika, III Liceum Ogólnokształcące im. Unii Lubelskiej, Uniwersytet Jagielloński (gdzie studiował polonistykę). Ostatnim krokiem w kształtowaniu Marcina Świetlickiego należy też odbycie zasadniczej służby wojskowej w Słupsku. Parał się edytorstwem i korekcją tekstów. W 1991 roku Świetlicki wyjechał do Paryża w ramach stypendium Fundacji Kultury Niezależnej, następnie w 1995 roku podobne stypendium zaprowadziło go do Berlina. W ciągu 13 lat, do 2004 roku, pracował jako korektor "Tygodnika Powszechnego", oraz współprowadził z Wojciechem Dyduchem program "Pegaz".
Jego debiut jako poety odbył się na łamach czasopisma literackiego "Akcent". Lublińskie pismo, które działa i funkcjonuje od roku 1980 zajmowało się już wtedy literaturą, sztuką plastyczną i naukami humanistycznymi. Pierwszym wydanym tomikiem Marcina Świetlickiego były Zimne kraje, wydane w 1992 roku przez fundacje czasopisma "bruLion" (pismo od 1986 zajmowało się promowaniem kultury, rozpatrywaniem zjawisk społecznych, kulturowych
i politycznych, skupiając się przy tym na kulturze alternatywnej czyli feminizmie, mediach, muzyce elektoronicznej, punk'u itp.. Warte wspomnienia jest, iż czasopismo to dało nazwę całemu pokoleniu poetów i twórców, których nazywano "brulionowcami"). Ciekawostką w jego życiorysie jest przeprowadzenie pierwszego wywiadu z Maciejem Maleńczukiem dla podziemnego czasopisma "Tumult". W 1992 roku podjął pracę z krakowskim zespołem muzycznym "Trupa Wertera Utrata", która wkrótce po tym przeistoczyła się w działającą do dziś grupę "Świetliki".


Wiersz Świetlickiego to trzy strofy czterowersowe utrzymane w klimacie egzystencjalnej prozy Franza Kafki, gdzie spotykamy się z niedomówieniami, prostotą formy i języka pozbawionego ozdobników. Formę wiersza (tak jak literaturę Kafki) trudno zaliczyć do którejś z form panujących lub popularnych schematów. Pierwsza strofa to kolejno w wersach: 12,9,12 i 10 sylab. Następna powiela schemat pierwszego i trzeciego wersu 12 sylabowego, jednak wers drugi ma 8 a czwarty 13 sylab. Strofa ostatnia ponownie naśladuje powtarzalność w ilości sylab wersów pierwszego i trzeciego, jednak te są 11 zgłoskowe, wers 2 ma zgłosek jedynie 8 a ostatni aż 16. Powtarzający się schemat utrzymania takiej samej ilości zgłosek w pierwszych i trzecich wersach wprowadza do wiersza swoistą rytmikę, która w trakcie czytania oraz słuchania wykonania "Małżowiny" utrzymuje ją w ryzach pomimo różnych ilości zgłosek w innych wersach. Zabieg taki pozwala Świetlickiemu raz to mówić, jakby prowadził rozmowę z prostytutką, z którą utrzymywał regularne kontakty w dramacie Smarzowskiego, by powrócić do równego "Jeśli o mnie chodzi". W pierwszych dwóch zwrotkach wiersza z Pieśni profana w wersach, w których powtarza się 12 zgłoskowiec mamy do czynienia z anaforą, powtarzalnym powrotem do stwierdzenia "Jeśli o mnie chodzi". Każde z tych powtórzeń zapoczątkuje rozwinięcie kolejnej części wypowiedzi podmiotu lirycznego mówiącego o tym, co ten w tej chwili robi. Tutaj docieramy do połączenia w tychże wersach epifory i anafory ponieważ po każdym "Jeśli..." po myślniku bohater liryku stwierdza podjęcie lub wykonywanie pewnej czynności. Można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z wyliczeniem (enumeracją) polegającą na wymienieniu kolejnych podejmowanych czynności, by zwrócić uwagę czytelnika na prezentowanie treści oraz wzmocnieniu znaczenia wypowiedzi.
[...] - to ja już skończyłem
[...]
- to ja się odwracam
[...]
- to ja już wychodzę
[...]
- to ja nie chcę prosić.

Każda epifora to podkreślenie obecności podmiotu w utworze, dzięki temu łatwo dochodzimy też do wniosku, iż utwór jest jak najbardziej zaliczany do liryki bezpośredniej, gdzie podmiot jest wykonawcą i uczestnikiem czynności, częścią obrazu prezentowanego przez utwór.  Jak można usłyszeć na video-klipie "Małżowina" gdzie Świetlicki ją melorecytuje, słyszymy wyraźnie, iż idealnie pasuje do muzyki, a powracający schemat nadaje mu taktu i pewnej przewidywalności, którą możemy też dostrzec w samej istocie utworu.
Kolejną epiforą, którą możemy zauważyć jest powtarzanie stanu podmiotu w pierwszej strofie
w wersach trzecim i czwartym :

Ja już skończyłem
[...]
Ja się odwracam

Mamy tu do czynienia z powtórzeniem, które można zaliczyć do paralelizmu składniowego, czyli powtórzenia całych sekwencji zdaniowych.
By interpretować Małżowinę trzeba nieco zaznajomić się z kontekstem historycznym
i tym co było bodźcem do jego powstania. Jak wspominałem wcześniej w swojej pracy zarówno film jak i liryk łączy przekaz do konkretnej jakby można ująć publiki, którą jest pokolenie ludzi wczesnych lat 90', ludzi wychowanych i żyjących pośród szerzącej się alternatywy.
W 1998 roku Świetlickiego zaproszono (i propozycję przyjął) do odegrania głównej roli
w dramacie Wojciecha Smarzowskiego pt: "Małżowina".
Małżowinę możemy znaleźć w tomiku Świetlickiego pt. Pieśni profana, wydanego w 1998 roku (czyli w tym samym czasie, w którym poeta grał w dramacie Smarzowskiego). By dobrze odnieść się do tego tekstu spoglądam w jego genesis, lecz pojawia się tutaj problem.
Jak przeczytać można w opisie Małżowiny Smarzowskiego jest to dzieło "adresowany przede wszystkim do młodego widza, wychowanego na jinglach MTV, głośnej trashowo - punkowej muzyce i prozie Franza Kafki." Z tego opisu wynika, że sam film swoje korzenie miał między innymi w charakterystycznej literaturze Franza. Można by z tego snuć wniosek, iż to tematyka, czasy i Kafka stworzyły podstawę do napisania Małżowiny. Z drugiej strony można szukać
w inny sposób, czy nie istnieje możliwość by film powstał na podstawie tekstu Świetlickiego,
a ten tworząc go odnosił się do tych samych korzeni jakie wcześniej przypisałem filmowi? Jednak zbieżność dat, tematyki, znacznie to utrudnia. Gdy w 1999 roku wychodzi dramat Smarzowskiego w kilka miesięcy po nim ukazuje się tomik Pieśni profana.
     Odpowiedź na powyższe pytanie a jest wyjątkowo ważne bo to ono w pewien sposób narzuca interpretacje - mogąc moją kompletnie obalić. Jeśli podejść do pytania pragmatycznie
i stwierdzić, iż ważniejsza jest data wydania dzieła- sprawa jest prosta, to Świetlicki pisał Małżowinę pod wpływem filmu i swojej roli. Jednak podchodząc do sprawy w sposób bardziej wnikliwy uświadamiamy sobie, że przecież nie o datę wydania dzieł w tej sprawie idzie, bo przecież prace nad oboma toczył się równolegle a o to, kiedy powstał konkretnie utwór Świetlickiego. Każdemu wiadomo, że w skład tomiku nie wchodziła wyłącznie Małżowina, fakt, iż dzieło wydano później może wynikać z tego, że praca trwała jeszcze nad wieloma innymi utworami, a tomiku z jednym wierszem Świetlicki ani żaden inny szanujący się poeta, nie wydałby tylko po to by "być pierwszym". Przecież nie o to w poezji chodzi.

     Utwór porusza kwestie egzystencjalne na trzech różnych poziomach interpretacji. Pierwszą interpretacją jaka powstała w moich myślach po przeczytaniu tekstu wiersza, jest interpretacja dosłowna i tą chciałbym w mojej pracy pokazać.
     Mamy do czynienia z niezręczną sytuacją łóżkową podmiotu lirycznego. Uważam, że przedstawienie sytuacji w utworze wcale nie odbiega od Kafkowskiego klimatu problemów egzystencjalnych. Stres, nerwy, życie w czasach tuż po przewrocie i zmianie ustroju z 1989 roku, frustracja, wyjałowienie emocjonalne i utrata pewnego sensu życia przekłada się na aktywność seksualną każdego mężczyzny.

Jeżeli o mnie chodzi – to ja już skończyłem.

Bez wątpienia możemy przypisać słowa do sytuacji erotycznej po zakończeniu stosunku
z perspektywy mężczyzny. "Ja już skończyłem"- można odczuć, iż podmiot czuje się w odpowiedzialności do poinformowania o tym "pani". Następnie pada podkreślenie obecności podmiotu oraz pytanie :

Ja już skończyłem – a jak pani?

Liryczne ja, jak okażę się już w następnym wersie, nie oczekuje jakiejkolwiek odpowiedzi
od kobiety, która uczestniczyła w akcie.

Jeżeli o mnie chodzi – to ja się odwracam.


Można to śmiało odnieść do filmu "Małżowina" (lub film odnieść do wiersza) gdzie "M." - w tej roli sam Marcin Świetlicki - korzysta z usługi prostytutki, której zaspokojenie nie jest celem spotkania ani nie jest wymagane ze względu na jej zawód, ważne jest zaspokojenie podmiotu (stad dochodzimy do argumentu popierającego, iż podmiot wcale nie jest zainteresowany tym czy "pani już skończyła"). Będąc przy powiązaniach między filmem a wierszem można uznać,
że przy znajomości całego kontekstu warto pokusić się o stwierdzenie sprzeczne z domyślnymi założeniami literaturoznawców, którzy twierdzą, iż podmiot i autor nie powinni być łączeni. Tutaj stanowczo muszę się z powyższymi nie zgodzić, ponieważ nawet jeśli akcja utworu i filmu nie odnosi się do życia prywatnego autora to widać jej dosłowne niemal przełożenie na sytuację przez poetę odgrywaną w filmie - ergo, bezpośrednio łączy obie persony (liryczną i "M.") dzięki czemu niemal natychmiast po zapoznaniu się z dziełami mamy wrażenie, że to właśnie autor jest bohaterem utworu..

Ja się odwracam do ciemnej ściany.

Tutaj następuje bardzo popularna wizja mężczyzn po zakończeniu stosunku, który
"po wszystkim" odwraca się do ściany. Jednak czytając Małżowinę odczuwam, że podmiot nieco się całej sytuacji wstydzi. Moralna i emocjonalna rozterka z jednej strony jest słuszna, z drugiej wręcz przeciwnie. Zakładając, iż kobieta w utworze to faktycznie prostytutka z filmu, można
by powiedzieć, że podmiot nie ma podstaw ku zawstydzeniu lub pewnej frustracji, koniec końców jak pisałem wyżej to on jest centrum aktu a zaspokojenie "pani" nie ma tutaj znaczenia. Z drugiej zaś odzywać się może męska duma bohatera utworu, który mógł dojść do wniosku,
że zwyczajnie kobiety zaspokoić nie potrafi (w tym wypadku nie ma znaczenia kim była kobieta).

Jeżeli o mnie chodzi – to ja już wychodzę,

Idąc dalej w sferze seksualnej, podczas gdy w poprzednim wersie, podmiot ogłasza co robi lub chce zrobić, tutaj już bez ogródek kończy stosunek poprzez "wyjście" z partnerki. Po raz kolejny zbagatelizowanie kobiety zauważamy w kolejnym powtórzeniu "Jeżeli o mnie chodzi...",
te podkreśla, że właśnie "o niego w tym chodzi".

nim będę śmieszny i stary. 

Określenie, które w podjętym kontekście jednoznacznie wskazuje na definitywne zakończenie gotowości do stosunku przez mężczyznę, koniec erekcji, co podkreśla utworzeniem się "zmarszczek" czyli fałdek skóry na jego męskości. "Śmieszność" wskazuje tutaj na zmianę rozmiaru.

Jeżeli o mnie chodzi – to ja nie chcę prosić

Przy tym wersie powstaje pytanie: prosić o co?

o ochłap. Nie chcę prosić. Bohater umarły,


Tu po odpowiedzi na pierwsze pytanie powstaje następne: ochłap czego? Interpretując utwór stwierdzam, iż chodzi o ochłap-uczucie w płaszczyźnie emocjonalnej. Liryczne ja, woli widocznie taki a nie inny stosunek, niż świadomość, iż sam fakt jego odbycia to ochłap miłości - współczucie.

lecz nie uwiędły. Tak właśnie od teraz
proszę mnie rozpatrywać. Umarły – ale nie uwiędły

Czytając te wersy odnosimy wrażenie, iż dochodzi do zmiany z sytuacji erotycznej do de facto zagadnienia egzystencjalnego. Liryczne ja rozpatruje, rozwodzi się tutaj nad kwestią życia podczas gdy odczuwa jego brak w sobie. W mojej głowie przy tych wersach odzywa się Horacy i jego "Exegi monumentum aere perennius", bo choć "bohater" jest martwy, umarły, ale nie uwiędły- czyli pamięć o nim nie zaginęła, to wie, że pozostaje w pamięci "pani".  Podmiot przeczy sobie, bo choć żyje, każe się "rozpatrywać" jako osoba martwa . Świadczyło by to chyba o niczym innym jak silnych zapędach depresyjno-samobójczych, tego, że nie czuje w sobie życia, nie czuje sensu egzystencji.

bohater. Owszem. Podoba mi się to. 
Wzwód wymierzony w ciemność.

     Moim zdaniem, ciemność występująca w ostatnim wersie nawiązuje do myśli samobójczych podmiotu bądź do nadchodzącej ku niemu śmierci. Jednak tutaj da się zaobserwować ciekawe zjawisko kompletnego wyjałowienie emocjonalnego podmiotu - on nie boi się śmierci, wręcz przeciwnie. Jednak wyjałowienie występuje jedynie na poziomie życia doczesnego, sensu trwania na świecie w jego materialnej formie.
Nie obejmuje jednak czegoś zupełnie nowego, czegoś czego żaden żyjący - w tym podmiot - poznać nie mógł. Być może chodzi o życie pozagrobowe, ciekawość tego "co jest po drugiej stronie". I choć podmiot określa to prosto: wzwodem, uznać to możemy za podniecenie, ciekawość tego co czeka nas, gdy już odwrócimy się ku ciemności śmierci, gdy odwrócimy się "do ciemnej ściany".


---------------------------------------------------
W tym miejscu z wielką wdzięcznością zwracam się do Oli D.
Droga Olu, bardzo doceniam Twój wkład w moją pracę. Byłbym ostatnim chamem gdybym o Tobie tutaj nie wspomniał. Wspaniała praca korektorska jakiej się podjęłaś nauczyła mnie w jedną noc więcej niż człowiek z tytułem doktora, który pisać miał mnie nauczyć. Mam szczerą nadzieję, że jeszcze nie raz znajdę czerwone chmurki z Twoimi jadowitymi uwagami, a z upływem czasu moje teksty i prace będą technicznie znacznie lepsze, bardziej przejrzyste i profesjonalne.
-----------------------------------------------------

UWAGA: oczywiście zachęcam serdecznie do korzystania z tego co tu napłodziłem (jeśli się komuś przyda), jednak przypominam, iż prawa autorskie oraz prawa do własności intelektualnej obejmują również teksty bloggerów. Jeśli chcecie ich użyć jako własnej pracy semestralnej to nie zapominajcie, że teraz ćwiczeniowcy i wykładowcy prace takie przepuszczają przez program anty-plagiatowy. Jeśli chcecie skorzystać z całego tekstu lub jego części na łamach własnych blogów lub prac, uprzejmie proszę o napisania na mój facebook lub dostępne konto gmail/youtube z zawiadomieniem i prośbą o zgodę. Nie wynika to z tego, że nie chcę pomóc a z tego, że napisanie tego zajęło mi kilkanaście godzin poszukiwań, czytania, myślenia, i pisania (o 2 paczkach fajek chyba wspominać nie muszę).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz