Parę
dni temu udałem się na swój wydział celem nabycia zaświadczenia, które
potwierdza fakt mojego studiowania. Co z tego, że mam indeks, legitymację
studencką- w ubezpieczalni zakładu pracy mojej rodzicielki wymagają tego co
roku. Po wkurzeniu paru osób z końca kolejki „podczepieniem się” do koleżanki z
roku, rozpocząłem wegetację pod dziekanatem.
Sama
sytuacja nie jest niczym nowym dla studenta. Jednak ciekawie zrobiła się, kiedy
pani magister wyszła przed swój pokój i ogłosiła, że (!) koparka przecięła kable
przy rektoracie UŚ uśmiercając tym USOS, ergo- nikt dziś nie otrzyma
zaświadczeń. Pytanie o możliwość wypisania zaświadczenia ręcznie i podbiciu
stosownym stemplem spełzło na odmowie, ponieważ dokument „musi być drukowane z
USOSa”. Moje pytanie brzmi: dlaczego? Przecież nie chcę wydania zaświadczenia o
niekaralności (za bagatela 50 zł za papierek), nie proszę też o podbicie wizy
ani o inną rzecz, która wymagałaby zajrzenia do danych Interpolu, upewniając
się, że nie podszywam się pod czyjeś dziecko celem zaznania miłości rodzicielskiej[1]
Nie potrzebne są do tego pierdoły z internetowej bazy danych.
Wystarczy zajrzeć w papierowe archiwum/rejestr/ spis studentów i spojrzeć na
uśmiechniętego gościa w zielonej książeczce. Jeśli uśmiech jej właściciela jest
równie szczerbaty co na zdjęciu, a twarz nadal okrągła jak blacha tortowa-
podbijamy.
Jeśli
myślicie, że papierologia studencka powala to przeczytajcie o „akcie czynnego
żalu” dla… Urzędu Skarbowego. Kiedy znajomy pokazał mi formę, ledwo uniknąłem
śmierci w skutek fatalnego upadku ze stołka barowego. Taki ot papierek US życzy
sobie w wypadku, kiedy zapomnimy zapłacić jakiegoś podatku lub z ową zapłatą
się spóźnimy. Nie mam nic przeciwko wnioskowi, w którym opiszę, że chcę mimo
spóźnienia zapłacić podatek, by uniknąć nowych doświadczeń seksualnych w celi
za „okradanie państwa”. Ale żal? Co to ma być, spowiedź? Czekać tylko, aż
wydadzą „Siedem głównych grzechów podatnika” i ustawią konfesjonały przy
okienkach, by wyciągnąć z naszego sumienia każdy zapodziany grosik i każdą
przepracowaną na czarno godzinę. Oczywiście, kiedy ty, w stroju Juranda
będziesz na klęczkach szeptać do kratki między tobą a urzędasem, ten wyskoczy
zaparzyć sobie kawę, zjeść kanapkę i wróci gdy skończysz, tylko po to , żeby
powiedzieć, że odpuszczenie grzechów uzyskasz po wypełnieniu i złożeniu
formularza 10/7/3GOD.
W
tym wszystkim musiał znaleźć się ktoś oryginalny. Jeśli USOS nie padł przez
koparkę, to ktoś musiał być na tyle kreatywnym by wymyślić tak śmieszną
wymówkę, zarazem tak możliwą. Ktoś też musiał mieć niezły ubaw tworząc nazwę
„aktu” w skarbówce.
W
kwestiach wymyślania rzeczy nowych, podążania własną, określoną drogą jest
teraz cholernie ciężko. Szkoda, bo jakżeby przyjemniej się szło na swój
„pierwszy raz” ze US, gdyby papierek zwał się np.: 1PIT/A/ZAL. Lub, kiedy
szłoby się przedłożyć przed urzędnikiem oświadczenie o rozwodzie, który
nazywałby się PIT/AM/4HER. Znacznie fajniej byłoby też usłyszeć w dziekanacie,
że USOS padł, ponieważ ktoś z Uniwersytetu przeciążył serwer, próbując
podmienić zdjęcia młodych doktorantek na filmiki z wiodących stron pornograficznych.
Nawet, jeśli to nie byłaby prawda, to przynajmniej zminimalizują możliwość
ataku wściekłych studentów. Studentów, którzy stracili ubezpieczenie, bo nie
dostali na czas zaświadczenia przez jakiegoś pajaca nie potrafiącego czytać
planu terenu, który radośnie rozkopuje.
Polecam wam baardzo mocno przycisk "Lubię to" przy fanpage'u oraz przycisk "Udostępnij" ;)
Polecam wam baardzo mocno przycisk "Lubię to" przy fanpage'u oraz przycisk "Udostępnij" ;)
[1] Sprawa 31-letniego Frederic’a Bourdin’a zwanego „Kameleonem” . Bourdin wielokrotnie podszywał się pod zaginione dzieci, by w ten sposób zaznać ciepła i miłości w ich rodzinnych domach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz